Oglądałem niedawno przemowę Steve’a Nasha, który był włączany do Galerii Sław NBA. Jak go tak słuchałem to doszedłem do wniosku, że go tam nie powinno być. To przecież biały gość z Kanady, stosunkowo niski, chudy, nie atletyczny, który po raz pierwszy chwycił piłkę do koszykówki dopiero w wieku 13 lat. To nie mogło się udać.
Ale się udało, choć w tym przypadku trudno mówić o „udaniu”. To, że został dwukrotnie wybrany Najbardziej Wartościowym Zawodnikiem ligi (MVP), to nie była kwestia szczęścia, czy właściwych kontaktów. On na to zapracował. Ćwiczył ciężej i więcej niż ktokolwiek inny i miał większą wiarę w siebie, niż jakikolwiek coach motywacyjny.
Doszedłem do wniosku, że właśnie tacy ludzie jak on sprawiają, że sport, ten na najwyższym, światowym poziomie jest dla mnie tak wyjątkowy. Niewiele jest dziedzin życia, w której dana osoba byłaby w stanie się tak poświęcić dla osiągnięcia jakiegoś celu. Która tak bardzo dążyłaby do doskonałości i stałego rozwoju. Bo mówimy tu nie o ośmiu, dziesięciu, czy nawet dwunastu godzinach pracy dziennie. Mówimy tu o pracy praktycznie przez całą dobę, o pobudkach przed 5 rano, ćwiczeniach po których ciężko się pozbierać, ciągłym utrzymywaniu swojego ciała w najwyższej formie, o podporządkowaniu całego życia pod jeden cel. I to nie przez jeden rok, a najlepsze 20-30 lat swojego młodego życia.
Czy znacie księgowego, który bez przymusu, z własnej woli, codziennie wstawałby skoro świt, by poczytać o zmianach w ustawie o rachunkowości? Albo budowlańca, który zrywałby płytki w swojej łazience, by później trenować ich lepsze nakładanie? Albo managera, który dzień w dzień pogłębiałby wiedzę z zakresu zarządzania, by zostać… w sumie to nie wiem, mistrzem świata w managerowaniu?
Ja nie znam, ale jeśli taka osoba jest w Waszym otoczeniu, to dajcie znać, chciałbym ją poznać i zapytać o ich motywacje.
Takie historia, jak tego niskiego Kanadyjczyka, który przebił się do typowej dla USA dyscypliny, przeznaczonej tylko dla atletów, mnie bardzo inspirują. Dają mi też do myślenia, czy w mojej codzienności daję z siebie tyle ile powinienem? Czy pracuję nad sobą w takim samym stopniu jak on? I czy mam szansę w swojej pracy, rodzinie, domu też zostać MVP? I to dwa razy z rzędu.
Leave a Comment